BLOG PRZYGOTOWANIA

Pakowanie, czyli ostatnie przygotowania do wyjazdu

Mam za sobą już kilka tych razów, w których musiałam spakować swój cały dobytek i przenieść się w inne miejsce. Wydaje mi się, że z każdym z nich jestem coraz bardziej świadoma. Nauczenie się nieprzyzwyczajania do rzeczy i ogólnie minimalizowanie ich ilości w swoim życiu na początku nie jest proste. Jednak później daje przyjemne uczucie niezależności. Chociaż muszę przyznać, że nadal czasami oglądam coś w sklepie i bardzo chcę to mieć. To są właśnie te momenty, w których brakuje mi domu – miejsca, które na mnie czeka, gdy przemierzam kolejne kilometry. Szybko tłumaczę sobie, że na to muszę jeszcze poczekać, a póki co muszę pamiętać, że bagażnik Forda nie jest z gumy i naprawdę nic więcej się do niego nie zmieści.

W naszym przypadku przemieszczanie się samochodem było najrozsądniejszą formą podróżowania. Było to podyktowane przede wszystkim koniecznością zabrania ze sobą wszystkich swoich rzeczy. Ale w grę wchodził też komfort i poczucie bezpieczeństwa w razie konieczności szybkiego przeniesienia się w inne miejsce. Dodatkowo w tym roku dołączył do nas jeszcze jeden pasażer, którego nie chcielibyśmy skazywać na luk bagażowy lub inne nieprzyjemności.

Na początku naszym marzeniem był van. Moglibyśmy zapakować do niego naprawdę dużo potrzebnych rzeczy, a w razie potrzeby także przenocować się w nim lub pomieszkać przez jakiś czas. Taki samochód zdejmował z nas większość ograniczeń. Niestety, ceny vanów w bardzo dobrym stanie i gotowych na tak długą podróż znacznie przewyższały nasz budżet. Byliśmy zmuszeni nieco zmienić nasze oczekiwania, ponieważ czas nas gonił, a nic nie zapowiadało tego, że odłożona na koncie kwota szybko się powiększy.

Szukanie samochodu, porównywanie opcji i konieczność podjęcia ostatecznej decyzji to chyba elementy przygotowania do wyjazdu, które wyczerpały mnie najbardziej. Ja na autach kompletnie się nie znam, a w krótkim czasie musiałam przyswoić kilka istotnych terminów po to, żeby wiedzieć, które z dostępnych ofert najlepiej odrzucić już na samym początku. Przekopaliśmy mnóstwo ogłoszeń, a i tak (na szczęście dla nas) dość spontanicznie kupiliśmy samochód, którego wcześniej nawet nie braliśmy pod uwagę. Z perspektywy czasu uważamy, że była to najlepsza decyzja. Ford jest wygodny, dobrze wyposażony, a do tego bardzo duży – nie raz pełnił dla nas rolę domku na kółkach, w którym mogliśmy wygodnie się rozłożyć i spędzić noc w niesamowitym miejscu.

pakowanie grecja

Przed przystąpieniem do pakowania trzeba było przejrzeć swoje rzeczy i zdecydować, które z nich są naprawdę niezbędne. W takiej chwili wydaje się, że potrzebne jest wszystko – przecież, gdyby nie było, to nie leżałoby w szafie. To niesamowite, ile człowiek jest w stanie zgromadzić, kiedy osiada na dłużej w jakimś miejscu. Przez cały czas musieliśmy (a właściwie ja musiałam, bo P. już miał jakieś doświadczenie w tym temacie) przypominać sobie, że coś może ułatwia życie, ale jest duże, ciężkie i trudne w transporcie, a ostatecznie można bez tego funkcjonować i to całkiem normalnie. Część rzeczy została w domach rodzinnych, inne musiały znaleźć nowego właściciela. Zorganizowaliśmy więc małą wyprzedaż, z której zysk pozwolił nam pokryć część kosztów wyjazdu.

To, co nie było dla mnie oczywiste to fakt, że rzeczy najlepiej pakować do miękkich toreb, plecaków i worków, które w razie potrzeby można ścisnąć i upchnąć. Kartony są pod tym względem dużo mniej praktyczne, chociaż pozwalają na organizację i zachowanie większego porządku. Spakowaliśmy do nich tylko te przedmioty, które mogłyby się uszkodzić – ostatecznie były to tylko dwie sztuki. Warto też wypełnić każda wolną przestrzeń w samochodzie – schowki, miejsca pod złożonymi fotelami, podłokietniki itp. Zupełnie nie sprawdziły się za to worki próżniowe, które rozszczelniły się jeszcze przed wyjazdem. Szkoda, bo początkowo pozwalały zaoszczędzić naprawdę sporo miejsca.

Żeby ułatwić sobie pakowanie, postanowiliśmy narysować na podłodze coś na wzór naszego bagażnika. Składaliśmy w nim rzeczy, które musimy zabrać i nie ma opcji, aby było inaczej. Dzięki temu wiedzieliśmy, ile mamy dodatkowego miejsca, które przeznaczyliśmy na zabranie dodatkowych przedmiotów. Nie wiem, jak tego dokonaliśmy, ale udało nam się zapakować jeszcze trochę książek, duży ekspres do kawy, dodatkowe wyposażenie kuchni (w tym patelnie, garnki, a nawet blender), longboard P. i kilka słoików z polskim jedzeniem. Było to o tyle trudne, że musieliśmy zabrać ze sobą niemal całe biuro P.

Czy czegoś mi brakowało? Myślę, że nie. No, może zabrałabym ze sobą jeszcze rower i nasze ogromne rośliny. Nauczyłam się żyć bez wielu przedmiotów. Nie mogę powiedzieć, że od teraz praktykuję minimalizm, ale zanim coś kupię przez kilka dni zastanawiam się, czy na pewno tego potrzebuję. Czasami chęć jest zbyt silna. Skala tego zjawiska jest zdecydowanie mniejsza, niż była jeszcze dwa lata temu.

pakowanie