BLOG KRETA

Adopcja psa na Krecie

Jest jedna rzecz na wyspie, która łamie mi serce niemal codziennie. Są to bezpańskie zwierzęta, których jest tutaj mnóstwo. Najwięcej można spotkać przy przydrożnych śmietnikach lub tawernach. Niektóre z nich zostały po prostu wyrzucone z domu, inne nigdy go nie miały. Właśnie jedno z takich trafiło w moje ręce. Z perspektywy czasu mogę śmiało stwierdzić, że adopcja psa na Krecie była jedną z najlepszych rzeczy, które spotkały mnie w 2020 roku.

O adopcji psa myślałam już od momentu, gdy wyprowadziłam się z domu rodzinnego. Jednak zawsze pojawiały się wątpliwości dotyczące tego, czy na pewno sobie z tym poradzę. Decyzję odłożyłam, gdy zdecydowaliśmy się na wyjazd. Chciałam najpierw uświadomić sobie, że ja sama potrafię “żyć na walizkach”. W maju, po 8 miesiącach pobytu za granicą, poczułam, że jestem gotowa.

Bezdomne zwierzęta na Krecie

To bardzo trudny temat. W Grecji są ludzie kochający zwierzęta i tacy, którzy nie wahają się ich skrzywdzić – jak wszędzie. Część nieprawidłowości na pewno wynika z mentalności, błędnych przekonań i braku edukacji – dotyczy to np. poglądów na sterylizację. Również od młodych ludzi słyszałam, że jest to niepotrzebna ingerencja w naturę. A że te szczeniaczki i kocięta później umierają? No cóż, it’s nature. Na Krecie są schroniska dla zwierząt, ale raczej prywatne. Brakuje systemowych rozwiązań. Zmienia się to w niektórych gminach, ale wciąż – problemu najlepiej się pozbyć (zwłaszcza zanim przyjadą turyści) lub zrzucić odpowiedzialność na kogoś innego.

Część okrutnych rzeczy bierze się zwyczajnie z bycia złym człowiekiem. Bo jak wytłumaczyć znęcanie się nad zwierzętami? Albo robienie pod górkę ludziom i organizacjom, które chcą pomóc? Ktoś poświęca swoją energię na to, żeby coś zmienić. A w zamian otrzymuje nakaz zamknięcia lub proces sądowy. Zwierzę to tylko zwierzę.

Brak systemowych rozwiązań ciężko jest zrozumieć turystom. Widok porzuconego i często schorowanego kota lub psa jest trudny do zniesienia. Pojawia się chęć pomocy, która – niestety – mija w momencie, gdy zwierzę trzeba zabrać do weterynarza na swój koszt lub zadzwonić do gminy. Co milsi próbują zrzucić odpowiedzialność na osoby mieszkające na Krecie na stałe, co nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem.

Ale to nie ma być wpis negatywny.  Jest wielu ludzi, którym nie jest wszystko jedno. Byłam świadkiem wielu akcji, które zakończyły się sukcesem. A w jednej z nich miałam okazję brać udział.

Dlaczego zdecydowałam się na adopcję psa?

Impulsem do ostatecznego potwierdzenia tego, że chcę adoptować psa była pewna wycieczka pod koniec lutego. Po drodze spotkaliśmy naszą znajomą, która przy wyjeździe na drogę szybkiego ruchu znalazła szczeniaka. Gdzieś w środku poczułam, że to musi być znak. Rozum miał jednak przewagę. Cały dzień spędziłam na czytaniu o zasadach, kosztach, potrzebnych dokumentach przy przekraczaniu granicy i ogólnie o wszystkich aspektach wychowania psa. Niby prawidłowo – ale w międzyczasie piesek znalazł inny domek.

Plusem tej sytuacji było potwierdzenie, że jestem gotowa na czworonoga. Wyposażona w odpowiednią wiedzę, codziennie przeglądałam strony lokalnych schronisk, żeby znaleźć tego jedynego. W międzyczasie rozpętał się wirus, zamknęli nas w domach i zabronili podróżować. Do maja nic się nie wydarzyło.

Cały czas przeglądałam ogłoszenia. Akurat schronisko w Soudzie przyjęło szczeniaki. I wiedziałam już, że jeden z nich trafi do mnie. Natychmiast po poluzowaniu restrykcji pojechaliśmy do schroniska porozmawiać i zobaczyć psy. Sama słodycz – wiadomo. Chociaż przyjechałam po czarną kulkę z długimi uszami, do domu wróciłam z białym krótkopodwoziowcem. Ale zanim to się stało, musiałam dopełnić kilka formalności.

Zaraz po powrocie do domu wysłałam wypełnioną ankietę adopcyjną. I co 5 minut odświeżałam okno przeglądarki z otwartym Gmailem.

Jak przebiega adopcja psa na Krecie?

Adopcja psa na Krecie nie jest skomplikowana. Działa tam wiele organizacji, które pomagają w załatwieniu wszystkich formalności. Schroniska swoje strony prowadzą w języku angielskim i wysyłają swoich podopiecznych  również za granicę. O pomoc można zwrócić się także do mieszkańców, którzy podadzą kontakt do takiej organizacji, schroniska lub bezpośrednio do weterynarza.

Najbardziej znane schroniska dla zwierząt na Krecie to: The Souda Shelter Project w Soudzie, Gouves Animal Shelter niedaleko Heraklionu, Takis Shelter na wschodzie. Oprócz tego mamy jeszcze organizacje, takie jak Noah’s Little Ark.

Proces adopcji psa na Krecie przebiegał w następujący sposób:

  1. wizyta w schronisku,
  2. wypełnienie ankiety adopcyjnej,
  3. wizyta przedadopcyjna w domu,
  4. adopcja psa.

Ankieta adopcyjna zawiera standardowe pytania dotyczące sytuacji mieszkaniowej i rodzinnej. Sprawdzane jest także, czy kandydaci są świadomi tego, że pies to zobowiązanie nawet na kilkanaście lat, że może szczekać i trzeba coś z nim zrobić, gdy przyjdzie wakacyjny wyjazd. Potrzebna była także pisemna zgoda na posiadanie zwierzaka od właściciela domu, który wynajmowałam. Na wizycie przedadopcyjnej jeszcze raz zostały poruszone wszystkie kwestie z ankiety.

Od pierwszej wizyty w schronisku do odbioru psa minął dokładnie tydzień. O pozytywnej decyzji wiedziałam już po kilku dniach. W międzyczasie musiałam jeszcze wpłacić darowiznę na rzecz The Souda Shelter Project. Powinna ona pokryć koszty poniesione przez schronisko – weterynarz, sterylizacja/kastracja, podróż do kraju docelowego (jeżeli pies nie jest odbierany przez właściciela). W moim przypadku było to 100 euro.

Przewóz psa przez granicę

Pies, który będzie przewożony przez granicę musi mieć: microchip, szczepienie na wściekliznę, paszport i ważne badanie. Koszt wynosi ok. 100 euro. Przy przejeździe przez kraje, które nie należą do UE obowiązują inne przepisy (z tego powodu musieliśmy zrezygnować z przejazdu przez Macedonię i Serbię). Informacje są dostępne w internecie, o pomoc można poprosić też weterynarza.

Moja adopcja psa na Krecie trwała łącznie tydzień. Freddo – to małe stworzenie będące połączeniem jamnika i jacka russella, wprowadziło w nasze życie mnóstwo radości. Gdybym mogła cofnąć czas, z pewnością zrobiłabym to ponownie. Może tylko poświęciłabym mniej czasu na myślenie.

adopcja psa na Krecie